W końcu uzdatniłem rower brata i trzeba było przetestować czy da się na nim jeszcze gdziekolwiek dojechać. No i pojechałem do Wapienicy na krótką pętlę.
Typowo zjazdowa zabawa na Skrzycznym. Pierwszy zjazd z Jaworzyny przez Doliny pod kolejkę. Drugi zielonym szlakiem ze szczytu pod PKS w centrum Szczyrku. Obie trasy rewelacyjne. Szybkie, momentami bardzo techniczne i ładne widokowo! Qba zaliczył glebę, ja wpakowałem się między smreki ale udało się przeżyć. Qba osiągną max speed: 64 km/h ja troszkę wolniej (57 km/h)
No i znowu do Wapienicy na "traskę". Ilość błota i wody nie zmniejszyła się od wczoraj ani trochę. Qba wziął kamerę i pofilmowaliśmy siebie na kilku hopkach. Jedna nas przerosła - "brąz w gaciach" i nie podjęliśmy próby skoku :))) Innym razem po modyfikacji skoczni może się zdecydujemy polecieć. Podczas ostatniego zjazdu Qba oddał najdłuższy skok swojego życia - niestety nie ustał. Całe szczęsćie, że nic się nie stało.
Dawno na siodle nie siedziałem :) Tomek mnie wyciągnął na krótką pętelkę w Wapienicy. Zaliczyliśmy traskę z hopkami i było fajno. Pojawiła się nowa hopa, a stara przez drogę została naprawiona. Jest super :)
Ty razem, zgodnie z filozofią DHowca ("podjazdy to syf") wybraliśmy się na Skrzyczne w celu podniesienia poziomu adrenaliny. Zjazd odbył się czerwonym szlakiem do Buczkowic